Drodzy, poznajcie Wiktora. Wesołego siedmiolatka, który pomimo życiowych trudności odnajduje radość w codziennym życiu. Chociaż życie nie rozpieszczało Wiktora, ani jego rodziny – to mimo wszystko wraz z mamą, tatą i siostrą cieszą się każdą wspólnie spędzoną chwilą.

Choroba siostry i taty sprawiła, że niestety sporą część czasu rodzina spędza osobno, podróżując między domem, a szpitalem.

Przyznacie Państwo, że nie jest to łatwe do zrozumienia i do przeżycia dla nas, dorosłych, a co dopiero dla niespełna siedmiolatka, dla którego takie życie stało się codziennością.
Mimo przeciwności losu Wiktor stara się być typowym pierwszoklasistą. W szkole najbardziej lubi matematykę. W domu, w czasie wolnym, ogląda youtubera Wojana, który nagrywa filmiki o ulubionej grze Minecraft. Szaleje za klockami Lego, które mógłby układać w każdej wolnej chwili. A kiedy przychodzą ciepłe dni – rozpędza się z kolegami po swojej wsi na rowerze i ściga się z nimi (na szczęście) po bezpiecznych ścieżkach. Jakiś czas temu Wiktor przejechał się również na quadzie swojego wujka. Jak się później dowiedzieliśmy – nie była to jego pierwsza styczność z dużymi prędkościami. Od słowa do słowa i okazuje się, że drift i szybka jazda – to kolejna pasja naszego podopiecznego.

Z wielką radością nasz podopieczny chodzi też na basen, gdzie ćwiczy swoje techniki pływackie. Razem z tatą, choć pewno znaleźć wspólnie czas nie było łatwo, jeździ wędkować. Później swoje umiejętności testują razem nawet w trakcie turniejów wędkarskich. Umiejętności, które Wiktor posiada (dzięki tacie), pozwalają mu nawet zdobywać nagrody w trakcie wspomnianych przeze mnie turniejów.

Przyznacie Państwo, że jak na siedmiolatka to chłopak ma talent!


Zapytacie Państwo, po co takiemu typowemu siedmiolatkowi, który ma tyle pasji i tak pięknie je rozwija, nasza Fundacja. Odpowiedź jest prosta.

Na nasze pytanie, o to co wspólnie zrobiłby z mamą odpowiedział ciszą.

Wiecie dlaczego? Mama spędza z Zuzią, siostrą Wiktora, całe dnie, tygodnie, a nawet i miesiące w szpitalach. Dlatego Wiktor musiał dorosnąć szybciej niż jego rówieśnicy. I choć wciąż jest dzieckiem, przeżył zdecydowanie więcej niż jego koledzy i koleżanki. Kiedy spędzał ten czas z tatą na rybach, basenie, czy na rowerze z kolegami to jego siostra stała się priorytetem całej rodziny. I nie ma w tym nic złego.

Ale po to jest nasza fundacja, aby Wiktor mógł w tej sytuacji, w jakiej się znalazła cała rodzina – poczuć się RÓWNIE WAŻNY.